Dom jest gdzie. . .
Powyższe zdjęcie zostało zrobione pierwszego dnia w naszym domu, we wrześniu 2006 r. W ciągu ostatnich jedenastu lat to skromne mieszkanie było świadkiem ogromnego rozwoju i zmian, które miały miejsce w nas obojgu, będąc gospodarzem wielu wspaniałych chwil. z jakimś złem, powstrzymywał nasze łzy i śmiech i służył nam jako najwyższy komfort, gdy zbliżaliśmy się każdego dnia. Gdy przygotowujemy się do wyruszenia w różne strony, rozstanie wydaje się surrealistyczne i słodko-gorzkie, bez względu na to, jak bardzo nie możemy się doczekać naszej nadchodzącej przygody. Któregoś ranka czułem się zbyt zmuszony, by usiąść i powiedzieć odę do końca pewnej epoki, nieznośnego pożegnania i konstrukcji, która na zawsze będzie jednym z najważniejszych miejsc w naszym życiu. Dziękuje za przeczytanie.
Charley idzie przede mną, jej rozpórka bardziej przypomina paradę, ale zawsze przede mną, zawsze prowadzi, szarpie rozciągnięty materiał swojej uprzęży Ruffwear i zawsze autentycznie podekscytowana, że jest w nowym miejscu. Myślę, że kiedyś taki byłem, zanim sobie przypomniałem, że przez większość dni nadal jestem. Dziś jednak nie jest jeden z tych dni iw tym szczególnym momencie czuję się sensacyjnie okaleczony nadejściem nieznanego.
Próbuję zwolnić jej tempo, zastanawiam się i nakłaniam ją, by szła obok mnie równo w elegancki sposób, któremu wytresowane psy są posłuszne. Zamiast tego napięcie objawia się poprzez jej smycz i na moim ramieniu, szarpiąc za gniazdo, które je trzyma, dopóki nie cofnę się wystarczająco mocno, by wysłać prostą wiadomość. Strategia trwa tylko kilka minut, nigdy nie mogę się jej trzymać wystarczająco długo, aby dokonać trwałej zmiany. Poza tym chcę, żeby była dzika i żądna przygód, a nie żyła pod sztywną dyktaturą tego, jaki powinien być grzeczny pies. Chcę, żeby miała własną osobowość, zachowała indywidualność, a nie była pokonanym towarzyszem robotycznego posłuszeństwa. To wszystko wydaje się mądrą radą.
W tej chwili jestem tu z różnych powodów, z których najważniejszym jest brak chęci przebywania w domu. Gorzko ironiczny pokaz okrutnej i ohydnej funkcjonalności życia, desperacko pragnący usprawiedliwić się z miejsca, którego strata podsyca zarówno mój niezdecydowanie, jak i psychiczną udrękę. Czuję jednak ciężar ucieczki od tej struktury, która mnie pochłania, miejsca, w którym samotne siedzenie w środku nie daje schronienia, a każdy pokój skrywa wspomnienie, które może napełnić moje oczy karzącym poczuciem winy. Scena, która stała się zbyt częsta, nagana dla nas obojga za nasze pragnienie zmiany, naszą ostateczną nagrodę do porzucenia, ideę domu, zarówno w jego fizycznych, jak i psychicznych przejawach, aby wymienić go na zysk pieniężny. Naprawdę nic innego, jak porzucenie, karcę się, wszystko w odniesieniu do tej kolekcji zgromadzonych razem nieożywionych przedmiotów, które pochłonęły lata naszego śmiechu, łez i dowcipnych uwag.
Tutaj nie jest dużo lepiej. Z pewnością mniej emocjonalne, ale komfort znajomości wciąż uderza mnie z każdej strony. To był mój osobisty pogląd od jedenastu lat. W mojej głowie przebiegają równania matematyczne, które wiążą masowy upływ czasu z bardziej osobistymi formacjami. Przypuszczam, że od pierwszej klasy do ukończenia szkoły, od dnia, w którym skończyłem jedenaście lat do ukończenia college'u, jest ich nieskończenie wiele. Od urodzenia do gimnazjum mamroczę do siebie nie wyświadczając żadnej przysługi mojej delikatnej psychice. Charley pędzi naprzód z wściekłością po tym, jak wiewiórka przeciska się przez ulicę. Ona niewiele z tego rozumie, skupiona na tym środowisku w zupełnie inny sposób niż ja. Oczy pozostają trochę dłużej na każdym widoku, kiedy nasycam się nimi, zaniepokojony, że mogą po prostu zniknąć z istnienia po zakończeniu naszego pobytu tutaj i że w pewnym obłąkanym sensie nasza przeszłość zniknie wraz z nią.
Holly i Abby cieszą się wczesnymi dniami
W ciągu ostatnich kilku miesięcy zmniejszyliśmy zawartość tego domu o połowę i ani jeden strzęp dóbr materialnych nie był trudny do odrzucenia. Wyrzucone ubrania, meble i pamiątki wyrzucone do śmieci lub odwiezione regularnie do Goodwill, żaden element tej zmiany nie przeszkadzał mi. Ale to miejsce jest inne, opowiada historię i ta historia należy do nas.
Nasze dni tutaj są policzone, mówię sobie, powtarzam sobie z przekonaniem, pomimo wszelkich moich najlepszych wysiłków, by wymusić coś przeciwnego. Mój telefon dzwonił przez cały ranek, dzwonki o różnych tonach po kolei. Poczta głosowa i e-maile, wiadomości tekstowe od brokerów kredytów hipotecznych pracujących dla pożyczkodawców, o których nigdy nie słyszałem dzięki grzecznościowemu zapytaniu na lendingtree.com. Inni pochodzą od naszego pośrednika w handlu nieruchomościami, a jeszcze bardziej od naszego doradcy finansowego, z którym skontaktowałem się w sprawie opłacalności posiadania nieruchomości jako składnika aktywów, desperacko szukając kogoś, kto zamachałby ich ramionami w alarmujący sposób i powiedział mi, że się mylę. Wszystkie z nich działają z połączoną determinacją, zużywając głośnik i mechanizm wibracji w moim telefonie, powodując zmęczenie urządzenia i mnie. To był mój ostatni wysiłek, refinansowanie spłaty kart kredytowych, samochodów i zakupu furgonetki, wszystko to pozwoliło nam zachować to miejsce, które nazywaliśmy domem od ponad dziesięciu lat. Wciąż mogliśmy podróżować, choć nie aż tak bardzo, a urok tej ostatecznej wolności został zamieniony na wygodę i znajome otoczenie. To wszystko próba uleczenia mojego niepokoju, umowa, w której sam przekonałem się, rozwiązuje problem, ale o którym naprawdę wiem, to tylko bandaż. Ale w zamian moglibyśmy zachować nasz dom, nasze wspomnienia i mówię sobie, że to powinno być coś warte, prawda?
Nie zrozum mnie źle. Ta przygoda to nasz występ. Kochamy to. Kochamy drogę, przebywanie z dala od domu i podróżowanie bez celu z celem lub bez niego. Tygodnie, miesiące, lata, może dłużej, jesteśmy otwarci na koczowniczy tryb życia. Ale kiedykolwiek próbowaliśmy tych rzeczy tylko pod pretekstem tego zestawu murów, które cierpliwie czekały i nie osądzały, aż wrócimy do środka. Pomysł, by nie mieć domu, naszego domu, żeby postawić stopę i rzucić walizki, żeby wziąć prysznic, zawiesić zdjęcia z naszych eskapad i przytulić się na kanapie, napełnił mój mózg intensywnym zmartwieniem. To skok, hazard i taki, w którym nabazgrany podpis oznacza punkt, z którego nie ma powrotu. Kiedy już sprzedamy to miejsce, to już nie jest nasze, już nie my. Jednak moja logika zapewnia mi, że nigdy nie będzie to nic innego.
To był mój pomysł, przypominam sobie, czego chciałem i bardzo chciałem! Pomysł, w którym przez kilka lat spędzałem godziny na rozmowach z Holly, aby przeżyć jakąś epicką przygodę. Choć początkowo była sceptyczna, przyjęła ten pomysł z legitymizacją, która przyćmiewa mój obecny stan. Wydawało się to tak łatwe na papierze, jak rozmowa, jako ideał. Nostalgia udaremniona przez tęsknotę za poszukiwaniami, odurzający zapach unoszący się bezpośrednio pod naszymi nosami, przypominający kreskówkowy placek kuszący psa z malowniczego parapetu.
Ale teraz wszystko wydaje się inne. To osobliwe skrzyżowanie dróg ekscytacji tym, co nas czeka, a jednocześnie nawiedzenia przez to, co jest za nami. Ten dom już zaczyna nabierać żywych odcieni pamięci, desperacko próbując zmienić nasze zdanie. „Nasze życie jest tutaj”, echo odbija się w mojej głowie prawie do tego stopnia, że doprowadza mnie na skraj szaleństwa. Pokusa, by podążać tą samą ścieżką, trajektorią, która doprowadziła nas do tego miejsca i może nas na zawsze uwięzić w tym miejscu, zdaje się zyskiwać masowy urok z powodu mojego osłabienia. Jeszcze trzy lata temu byliśmy głęboko przekonani, że nigdy się nie przeprowadzimy, pochłonięci myślą, jak fajnie byłoby spędzić razem życie pod jednym dachem.
Podniecenie, które niegdyś szalało, zanika wraz z nadejściem rzeczywistości, powodując kłopotliwe skurcze mojego żołądka, walczącego o wewnętrzną niezgodę szczęścia i smutku. To stare miejsce znaczyło dla nas wszystko. To znacznie więcej niż zestaw ścian, które zawiera, prawie jedenaście lat naszego życia dryfuje po kątach. Pachnie jak my, czuje się jak my, jest częścią nas tak samo, jak my jesteśmy jej częścią. Chwile, które wciąż widzę, smakują i czuję, otaczają mnie, jeśli pozwolę sobie na pozostanie w jednym miejscu na tyle długo, by pozwolić, by ta mała dziurka w moim żołądku przejęła kontrolę.
Sto dwadzieścia siedem lat ta budowla stała na powierzchni ziemi i przez ponad dziesięć procent tego czasu byliśmy jej dumnymi mieszkańcami, jej zebranymi opiekunami. Niewątpliwie wiele widział w ciągu swojego życia. Rozwój tego niegdyś mikroskopijnego miasta, pojawienie się elektryczności, kanalizacja w pomieszczeniach, rodziny wchodzące i wychodzące, wiele się dzieje na przestrzeni ponad stu lat.
A potem myślę o nas. Z miejsca, w którym siedzę, widzę odbywające się imprezy, melodię rodziny i przyjaźni grającą w mojej głowie. Ludzie, których wciąż widzimy, mieszają się z wieloma, z którymi już nie rozmawiamy, życie skłania każdego do własnej podróży, a ludzie znikają w tle - to powszechna praktyka. Dobre czasy przeplatają się ze złymi, ale czasami w zaciszu domu wszystkie pozostają wystarczająco przyzwoite, a jeśli myślisz o nich zbyt intensywnie, wszyscy stają się smutni, ponieważ minęli i nigdy nie mogą wrócić.
Wciąż pamiętam z żywym wspomnieniem dzień, w którym się wprowadziliśmy. Byliśmy młodzi i świeżo upieczeni, Holly wciąż nie była na tyle stara, by kupić drinka. Tego dnia podpisaliśmy tysiąc dokumentów i otrzymaliśmy w zamian komplet kluczy. Jadąc do czegoś, co wydawało się „poza miastem”, drogą, która dramatycznie się zmieniła, tylko we dwoje wjechaliśmy na pokruszony żwirowy podjazd, po raz pierwszy wjeżdżając do naszego własnego domu, który nie był jeszcze „domem”. Nie przejmując się stopami procentowymi ani trzydziestoletnimi hipotekami, po prostu cieszyliśmy się, że jesteśmy sami. Spiętrzona rodzina, najstarsze i pierwsze dzieci w obu naszych rodzinach, które miały swoje własne miejsce, daliśmy z siebie taką dumę. Przyjaciele wpadali jeden po drugim, pomagając w noszeniu mebli i zostając na kilka piw. Pudełka po pizzy porozrzucane na prowizorycznych stołach, kiedy niosłyśmy nieliczne niedopasowane rzeczy, które mają młode pary. Tak stare i przestarzałe jak to miejsce, uwielbialiśmy je i obiecaliśmy uczynić je naszym własnym. Niezależność i wolność tego wszystkiego ekscytują nas, znowu wydaje się ironiczne, że powinniśmy z tego zrezygnować, wymienić je, aby ponownie spełnić te same życzenia.
A po tym pierwszym dniu lista wciąż rośnie, lata dodają wspomnienia o zwiększonym znaczeniu i trzymające się przywiązania.
Zaledwie kilka kroków od miejsca, w którym siedzę, poprosiłam Holly o rękę, a to wiele dla mnie znaczy. Wszędzie, gdzie spojrzę, wciąż widzę Abby, naszego niedawno minionego dobermana w wieku jedenastu lat, drzwi, do których podbiegała, aby nas powitać, i za każdym razem, gdy wracamy do domu, są w moim zasięgu. Próbuję wybuchnąć śmiechem, myśląc o chwili, gdy rzeczywiście wybiła okno z podniecenia, ale wszystko, co wychodzi, to łzy. Czasami czuję się winna, że ją tu zostawiamy, podwórko, po którym wędrowała, i wiewiórki, na które polowała, by stać się niewidzialnymi i zapomnianymi. Jej ostatni oddech, ten, który odbył się dokładnie w tym samym miejscu, w którym opuściłem się na jedno kolano i złapałem dłoń Holly, oboje wtuliliśmy się w nią, gdy mówiliśmy najbardziej bolesne pożegnanie naszego życia, po prostu rozpływając się w gipsie bez wiedzy nowych mieszkańców.
I całą pracę, którą wykonaliśmy, przechodząc od amatora do nowicjusza, do zwykłych profesjonalistów w zakresie naszych umiejętności przebudowy. Wymieniłbym je, ale zajęłoby to zbyt dużo miejsca. Siedemset metrów kwadratowych powierzchni mieszkalnej, każdy jej cal odnowiony. Całość przebudowana na zewnątrz, siding, boazeria, taras, ganek, ogrodzenie, tak dużo zrobione, że sama wzmianka o pracy wyczerpuje mnie fizycznie. Ale to wszystko jest częścią tego, co czyni nas naszym, lata naszej krwi i potu, które tworzą takie emocjonalne przywiązanie.
Jest jeszcze mój tata. Praca, którą tu włożył w naszym imieniu, jest długiem, którego nigdy nie mógłbym spłacić. Na początku, zanim wiedzieliśmy, co do cholery robimy, był naszym weekendowym popołudniem, oszczędzając wdzięk, zawsze pracując tylko dla piwa i trendem, który był niezmienny przez cały nasz pobyt. On również ma emocjonalny związek z tym miejscem, wspomnienia z naszej pracy, coś, co zawsze będziemy mile wspominać jako spędzony razem czas. Czasami czuję, że samolubnie go też wykradam, wymieniając jego godziny i nasze ciężko zarobione wspomnienia z całego życia na zimną, twardą gotówkę.
Będzie nam brakować małej tawerny po drugiej stronie ulicy, tej, w której raz w tygodniu spotykamy się z moją mamą, do której możemy dojść pieszo, a potem zajrzeć do lodziarni w drodze powrotnej podczas tych wilgotnych letnich miesięcy w Michigan. Rozrzucone bilety na keno i puste kufle rozrzucone na stole na zawsze będą służyć jako wspomnienia miejsca, które nazywaliśmy domem. Zdjęcie przedstawiające przeszłość świąt Bożego Narodzenia pokazuje rodzinę Holly tak inteligentną i młodą, że jej bardzo tęskniący dziadek pije filiżankę kawy z uśmiechem na twarzy. Jej siostra mieszka z nami na górze przez trzy lata i spędza mnóstwo czasu. Postępujące z wiekiem zdjęcia naszych siostrzeńców grających w baseball lub hokeja na podjeździe, zawsze szczęśliwych, że są u Holly i Jake'a. Wszystko to wydarzyło się tutaj, wszystko w naszym domu i na naszej warcie. W niektórych momentach wydaje się, że powinniśmy zostać, że musimy zostać i, bez wyboru, wymaszerować resztę naszego życia właśnie tutaj, w przytulnym komforcie tego, co stało się zwyczajne. To jest to, co wiemy, do czego jesteśmy przyzwyczajeni i co stało się naszą rutynową egzystencją. To byłby łatwy wybór podczas tych prób i prób.
Jednak próba zatrzymania czasu wydaje się być samozadowolona i zdecydowanie nierealistyczna. Wszystkie te drogi za naszym podjazdem prowadzą do miliona różnych miejsc, miliard różnych możliwości czyhających na każdym zakręcie, zakręcie, zakręcie i zakręcie. Być może ta dziura w moim żołądku jest mniej dokuczliwa, niż sądzę, nieodpartym pragnieniem przygody, gotowym zirytować westchnienie ulgi, by uwolnić się z klatki. Aby pozwolić wspomnieniom w pełni przekształcić się w takie i zrobić miejsce na inne doświadczenia, cały ten żal, przez który przeżywam, służy jako proste przypomnienie, aby pielęgnować chwile, ponieważ odejdą, a czasy się zmienią. Duży dom, którym trzeba się zająć, zbyt wiele rachunków do zapłacenia, to były łańcuchy, które staramy się zerwać, ale prawda jest taka, że mój czas w ich uwięzieniu był najlepszymi latami w moim życiu. Ale z drugiej strony, tak wiele z tego ma związek z tym, z kim jesteś i jak postrzegasz życie, z których żadne się nie zmieni.
Z braku tego domu przyjdzie odpowiedzialność. Odpowiedzialność za mądre korzystanie z naszej wolności, wykorzystanie naszej sytuacji i pójście naprzód z pasją i przygodą. Na tej działce o powierzchni 2 akrów, na której obecnie mieszkamy, w obrębie tych murów jest dla nas jedyna możliwość sprzedaży ofert nieskończenie więcej. Komfort ma swoje miejsce i swoje zalety, pragnienie ludzi, które teraz mogę pełniej docenić. Czasami jednak strefa komfortu może służyć jako prywatne więzienie zbudowane w celu zahamowania rozwoju, możliwości i doświadczeń życiowych. Już zważyliśmy za i przeciw z wyczerpaniem, przy drinkach i kolacjach, i zniknęliśmy po miesiącach. Wiemy, jakiego wyboru dokonujemy, co robimy i dlaczego to robimy. To będzie trudne, to wszystko.
Przez kilka następnych tygodni łzy będą na porządku dziennym, gdy będę błądzić po naszym domu i wspominać. Kiedy widzę, jak nasze młodsze ja w każdym zakątku znikają z czasem, ktoś inny wprowadza się i udaje, że to ich dom, ich szczególne miejsce, w którym powstają ich wspomnienia, będziemy w furgonetce gdzieś na zachodzie, podbijając góry i włócząc się po okolicy. nic o tym nie wiedząc i tworząc własne nowe wspomnienia. Niezależnie od tego, czy pomalowali ściany na nowy kolor, czy nie ścinali w tym tygodniu trawy, czy ścinali drzewa, które wykopałem i przesadziłem przed domem, relaksując się na moim pokładzie lub używając moich skrzynek ogrodowych, to naprawdę nie ma znaczenia bo w tym odcinku lat 2006-2017 to było nasze i to my. Zawsze tak będzie, nic nie może tego zmienić ani wymazać. Jestem pewien, że prawdopodobnie jeszcze kilka razy zmienię zdanie w nadchodzących tygodniach, prawdopodobnie już za pół godziny. Wyboiste drogi czekają, jakkolwiek są to właściwe drogi, przeszłość zawsze jest trudna do odpuszczenia, szczególnie gdy przeszłość była tak łaskawa.
W pewnym momencie zamierzam spędzić ostatnią chwilę w tym domu, przespać tu ostatnią noc, zgasić ostatnie światło i zamknąć ostatnie drzwi. Charley obejdzie ten blok po raz ostatni. Holly i ja pójdziemy do lodziarni na ostatnią wycieczkę. Któregoś dnia po raz ostatni wyjdę z tego podjazdu, mocno kręcę kierownicą w jednym kierunku i odjeżdżam, by już nigdy nie wrócić.
W tej chwili myśl o tym wydaje się wystarczająca, by mnie zabić. Ale z drugiej strony wszystkie te drogi dokądś prowadzą.
Abby: Zawsze wspaniała dziewczyna i dobry sport. Uwielbialiśmy spędzać z tobą czas, ale teraz nadszedł czas, abyśmy ruszyli dalej.