Moja nieustanna walka z depresją
Jeśli przeczytałeś moje wcześniejsze posty na blogu, to wiesz, że cierpię na depresję dwubiegunową. To ciągła walka, aby nie pozwolić, aby wzloty, a zwłaszcza upadki, kontrolowały moje życie. Odsuwa ludzi ode mnie i nie ma sposobu na kontrolowanie tego, jak się czuję. Jestem całkowicie sfrustrowany sobą, ponieważ nie mogę tego kontrolować. Medycyna posuwa się daleko tylko w stabilizowaniu nastrojów. A jeśli polegasz tylko na medycynie, masz kłopoty.
Od około miesiąca moja depresja była ciężka. W większości przypadków nie potrafiłem określić, dlaczego mam depresję, jak zwykle. To sprawiło, że było to bardziej frustrujące. Myśli samobójcze nabrały zupełnie nowego poziomu. Zrobiło się tak źle, że przestraszyłem się tego, co przyszło mi do głowy. Kilka tygodni temu podążałem za (lub próbowałem zrealizować) jedną z tych myśli.
Około tygodnia temu zdecydowałem, że potrzebuję czegoś, na co mogę spojrzeć fizycznie, aby przypomnieć sobie, że w moim życiu są ludzie, którym zależy. To tak, jakbyś miał wsparcie w najciemniejszych chwilach, kiedy najbardziej go potrzebujesz, ale tak naprawdę nie możesz z kimś porozmawiać. Nazywam to „szczęśliwym dziennikiem”. Mam ten dziennik, który dostałem 7 lat temu, którego zaniedbałem po kilkukrotnym pisaniu w nim. Wyciągnąłem go z powrotem, aby rozpocząć nowy projekt. Nagrałem zdjęcia ludzi, na których mi zależy. Mój ostatni dodatek to zdjęcie mnie i mojego doradcy, który zna mnie od 7 lat, ale oficjalnie został moim doradcą dopiero w zeszłym roku. Absolutnie ją uwielbiam. Podziwiam ją i mam do niej wielki szacunek. Zawsze łatwo się z nią rozmawiało i współczuje moim problemom. Nie wspominając o tym, że jest ogromną częścią mojego systemu wsparcia. Odwiedzam ją tak często, że jestem pewien, że ma dość tego, żeby mnie widzieć. W każdym razie zdjęcie zostało zrobione po ukończeniu studiów. Nie trzeba dodawać, że gdyby jej to nie obchodziło, nie tolerowałaby mnie. Wklejam też wiadomości tekstowe, które wiele dla mnie znaczą, a także e-maile, w których są wyświetlane osoby zrobić który.
W zeszłym tygodniu miałem wypadek samochodowy. Nie było źle, a mogło być znacznie gorzej. Stało się to w dniu, w którym szedłem po cienkiej linii emocjonalnie i psychicznie. Wypadek wyrzucił mnie prawie z krawędzi. Na szczęście miałam spotkanie z moim niesamowitym terapeutą… który zawsze mnie wspiera, toleruje i jest absolutnie miły. Ponieważ mój samochód początkowo nadawał się do jazdy, pojechałem do jej biura, gdzie wpadłem w histerię. Cały czas spędziłem na uspokajaniu mnie i zapewnianiu bezpieczeństwa. Następnego dnia odwiedziłem moją doradczynię, która powiedziała mi, że dwóch moich profesorów jest zaniepokojonych i zapytała o mnie. Byłem bardzo wzruszony, więc wysłałem im e-mail z podziękowaniem. Ich odpowiedzi naprawdę mnie poruszyły, więc dodałem je do mojej „szczęśliwej książki”. To znaczy, kiedy profesor daje ci niesamowicie wysoki komplement, tak jak jeden z nich, po prostu mieć dodać, bo jest wyjątkowy.
Takie małe rzeczy pomagają mi pamiętać, że ludziom zależy. I nie, mój terapeuta nie zasugerował tego, wymyśliłem to sam. Wcześniej czytałem wiadomości tekstowe lub e-maile, ale były wszędzie. To był wysiłek odnaleźć im. Więc teraz noszę ten dziennik. Mam też inny dziennik, który bardziej przypomina pamiętnik. Nie czuję się jednak zobowiązana do pisania w tym codziennie. Używam go do spisania dobrych wspomnień. Na przykład kilka tygodni temu przedstawiłem swoje wspomnienia na kolokwium anglistyki. Nie byłem zbyt zdenerwowany, dopóki tam nie wszedłem, ale wylądowanie za podium i przeczytanie czegoś osobistego było trudne. Na szczęście miałem wsparcie. Trzech moich profesorów zostało na mojej prezentacji i wiele to dla mnie znaczyło. Tej nocy, gdy wspomnienia wciąż były świeże w mojej głowie, szybko spisałem szczęśliwe wspomnienia i uczucia przed snem. To był jedyny dzień w tych tygodniach, w którym byłem szczęśliwy.
Przeżycie depresji zajmuje dużo czasu. Medycyna. Wsparcie rodziny i przyjaciół. Uważność. Zajęcia. Nie wszystko działa dla każdego. Niedawno powiedziano mi, że powinienem znaleźć Jezusa, aby rozwiązać swoje problemy. Powiedziano mi też, że mam depresję, ponieważ jest we mnie demon. Religia nie jest dla każdego. Całkowicie szanuję tych, którzy uważają religię za pomocną i pocieszającą, ale to nie dla mnie. „Szczęśliwe książki” nie są dla wszystkich. Czasami nawet medycyna nie pomaga. Trudno jest skłonić ludzi do zrozumienia, że mówienie im, by byli szczęśliwi, nie jest rozwiązaniem. W rzeczywistości często pogarsza to sytuację!
Byłem naprawdę wdzięczny za wsparcie, jakie otrzymałem. Mam doradcę, którego mam zaszczyt poznać i uczyć się od niego. Właściwie jestem częścią działu na FSU dba dla swoich uczniów i jest więcej niż szczęśliwy mogąc im pomóc w każdy możliwy sposób. Mam wspaniałą terapeutkę, która nawet po odejściu ze swojej pierwotnej pracy, w której zaczęła się ze mną spotykać, zabiera czas ze swojego życia osobistego, aby przyjąć mnie z powrotem jako klienta. Mam trzech najlepszych przyjaciół, z którymi nie widuję się zbyt często ze względu na odległość, ale wiem, że zazwyczaj tam są, jeśli ich potrzebuję. W przeszłości miałem wielu wspaniałych nauczycieli, którzy pomogli mi dowiedzieć się więcej o sobie. Choć moje sytuacje bywają okropne (jestem prawie pewien, że definiuję się jako postać z realistycznego / naturalistycznego ruchu literackiego), wciąż wychodzę silny i nadal walczę. A kiedy mój mózg mówi, że nikogo to nie obchodzi i że jestem sam…. moja „szczęśliwa książka” udowadnia, że jest inaczej. Naszyjnik od doradcy na mojej szyi udowadnia, że jest inaczej. Proste interakcje z ludźmi dowodzą, że jest inaczej.
uwielbiam cytaty z mojej szwagierki