Współczuć lub współczuć… oto jest pytanie
Kilka lat temu miałem straszny wypadek samochodowy. Był to normalny czwartkowy poranek i droga międzystanowa była dość ruchliwa, jak zwykle o tej porze. Jechałem z ruchem ulicznym, na prawym pasie robiąc około 75 mil na godzinę. Padała lekka mżawka, a drogi były mokre i śliskie, ponieważ padał deszcz przez cały ranek.
Uderzyłem w mokre miejsce na autostradzie i wjechałem na hydroplan. Samochód gwałtownie zakręcił ogonem, wjechał w boczną ścianę i rykoszetem wjechał z powrotem w nadjeżdżające pojazdy. Samochody uderzyły we mnie ze wszystkich czterech stron. To było tak, jakby samochód stał się piłką do ping-ponga, uderzając nim w tę iz powrotem po drodze ekspresowej…
Wypadek był traumatyczny i druzgocący. A kiedy odszedłem praktycznie bez szwanku, trzy inne osoby w wypadku odniosły poważne obrażenia.
Byłem wstrząśnięty, bałem się prowadzić i przerażony, że inni odnieśli obrażenia w wypadku, gdy odszedłem bez szwanku. Jedynym jasnym punktem pośród szoku, łez i bólu serca było zrozumienie, oddanie i szczera troska ze strony mojej rodziny i przyjaciół, kiedy przechodziłem przez proces uzdrawiania. To znaczyło dla mnie świat.
Kilka miesięcy później mój przyjaciel popełnił samobójstwo. Po raz kolejny zwróciłem się do swojego systemu wsparcia. Tym razem jednak ich reakcja była nieco inna. Nie chodziło o to, że ich to nie obchodziło, po prostu wyrażali swoje uczucia w nieco inny sposób. Czułem, że nie mogli do końca wyczuć, skąd pochodzę. Wydawali się być bardziej wyrozumiali i wspierali emocjonalnie podczas mojego wypadku samochodowego. Ich letnie i nieco odległe reakcje sprawiły, że poczułem się zdezorientowany i trochę zraniony.
Te dwa doświadczenia nauczyły mnie różnicy między empatią a współczuciem.
Różnica między empatią a współczuciem
Kiedy udało mi się nabrać dystansu do sytuacji i spojrzeć na nie nieco bardziej obiektywnie, zdałem sobie sprawę z kilku ważnych czynników, które pomogły wyjaśnić sprzeczne odpowiedzi, które otrzymałem.
Pierwszą rzeczą, której się nauczyłem, jest to, że kiedy ludzie mają wspólne lub podobne doświadczenia, mają konkretne ramy odniesienia. Sytuacja bardziej rezonuje z nimi.
Podczas wypadku samochodowego słyszałem takie rzeczy, jak: „dziewczyno, wiem, jak się czujesz” lub „chile, po wypadku samochodowym czułem się tak samo, poświęć tyle czasu, ile potrzebujesz, zanim znowu usiądziesz za kierownicą” i „Zadzwoń do mnie, kiedy będziesz gotowy ponownie spróbować jazdy, pojadę z tobą”.
Te odpowiedzi pochodziły z miejsca, w którym wiedziałem, jak się czułem w danej chwili. Te odpowiedzi były posypane życzliwością, troską i co najważniejsze, empatia.
Drugą ważną rzeczą, której się nauczyłem, jest to, że jeśli chodzi o doświadczenia, które są obce innym, ludzie mają tendencję do oddzielania swoich uczuć i skłaniania się do udzielania porad. Ten typ reakcji - chociaż może wydawać się obojętny, zimny i trochę bezduszny, tak naprawdę jest narodzinami z miejsca szczerej opieki i współczucie .
I w tym tkwi różnica między empatią a współczuciem. Empatia to zdolność spojrzenia na sytuację z perspektywy drugiej osoby. Jest to zdolność do stania w jego butach i wytrzymania ciosu.
Z drugiej strony współczucie pozwala innej osobie spojrzeć na sytuację przez pryzmat widza - podobnie jak podczas oglądania filmu. To miejsce na dystans i brak doświadczenia. Pozwala osobie zobaczyć uderzenie w jelito, ale go nie poczuć. Pozostawia widza mówiącego: „Człowieku, to musiało boleć. Na ich miejscu bym… ”
Nauka właściwego współczucia, kiedy nie możesz wczuć się w to
Najgorszą rzeczą, jaką możesz zrobić w czasie niepokoju, jest udzielenie niezamówionej porady. Jasne, że chcesz dobrze, ale udzielanie niezamówionych porad nigdy nie jest dobrym pomysłem. Dziewięć razy na dziesięć osób, które odczuwają rozpacz, chcą być wysłuchane i zrozumiane. Choć czasami może to być trudne (w większości przypadków) - po prostu słuchanie osoby może być najbardziej pomocną i głęboko pocieszającą rzeczą, jaką możesz zrobić. Kiedy dana osoba odczuwa ból, wsparcie emocjonalne zawsze ma pierwszeństwo przed praktycznymi radami.
Na przykład, powiedzmy, że firma twojego dobrego przyjaciela jest w trakcie restrukturyzacji, a twój przyjaciel jest jednym z tych, którzy są zwolnieni i nigdy nie zmagałeś się z utratą pracy lub bezrobociem.
Mówienie takich rzeczy, jak „przynajmniej masz zdrowie” lub „masz zaoszczędzone pieniądze, wszystko będzie w porządku…” nie pomoże. Te stwierdzenia są dokładne i twój przyjaciel się odbije, jednak prawdziwa walka może nie mieć nic wspólnego z pieniędzmi. Może czuć się zdradzony, zdewaluowany, niedoceniony i poczuć utratę tożsamości. Te odpowiedzi nie dotyczą tego, jak czuje się dana osoba.
I proszę, walcz z pokusą natychmiastowego dostarczania niezamówionych ofert pracy. Daj im czas na przeanalizowanie sytuacji.
Pierwszą rzeczą, którą musisz zrobić w tej sytuacji, jest uświadomienie sobie, że NIE rozumiesz, przez co oni przechodzą - i to jest w porządku.
Zamiast nurkować najpierw w głowie i próbować to naprawić całym swoim pragmatyzmem, najpierw posłuchaj. Spróbuj zrozumieć, jak się czują. Spróbuj wyobrazić sobie, co mówią, w swoim umyśle - nie jak byś się czuł w tej sytuacji, ale spróbuj wyobrazić sobie, jak oni powiedzieli, że się czują.
Wtedy i tylko wtedy powinieneś mówić. A kiedy to zrobisz, powiedz rzeczy, które potwierdzają ich obawy, takie jak „poświęcasz tyle czasu i energii w tę pracę, rozumiem, dlaczego czujesz się zdradzony” lub „masz rację, powinni byli przynajmniej dać ostrzeżenie, że firma zmniejsza rozmiar… ”
Jeśli wszystko inne zawiedzie, po prostu słuchaj, ocieraj łzy i daj im znać, że tu jesteś - bez względu na to, czego potrzebują… to więcej niż wystarczające